Pierwsze podejście było nieudane. Za drugim razem Patykowa stwierdziła, że jeżeli nie znajdziemy tej skrzynki, to nie idziemy na obiad. Ponieważ męska część załogi jakoś nie bardzo kwapiła się do znalezienia, Patykowa musiała wziąć sprawy w swoje ręce. I tak oprócz spraw, wzięła również w swoje ręce kesza.
Zostawiliśmy szklanypatyk i w znacznie lepszych humorach udaliśmy się na zasłużony posiłek. Dziękujemy i polecamy!