Byliśmy już tydzień wcześniej, ale najpierw musieliśmy odczekać swoje, aż blokady z kół samochodów zasłaniających kesza zostaną zdjęte, a później okazało się że już nie ma tam czego szukać... Tym razem poszło gładko, choć przyczailiśmy się na starą miejscówkę i zupełnie niepotrzebnie czekaliśmy, aż piwkująca młodzież w dresach opuści wały

Został finał, choć w związku ze zmianami tras, może być trudniej ze zdobyciem go tramwajem

Dzięki za kesza, DFTBA! :)