Oj tak, grobowiec był, w końcu się odnalazł

, troszkę rozczulań i dywagacji nad szczegółami anatomicznymi Konstancji także. Miejsce pamiętam jak przez mgłę z dzieciństwa, bardziej utkwiła mi w pamięci klimatyczna Wyspa Edwarda, na którą nie udało się nam dziś dostać. Keszyk dopadł Naruu, wiadomo (w ogóle to dopiero chyba się rozkręcał!), ja na relaksie obadowywałam

okoliczną faunę, co by (pomna doświadczeń) wiedzieć gdzie lepiej rączek nie ładować.