Podjechaliśmy autem na jakies 200metrów, potem poszlismy z buta i niezle nas gzy atakowaly. Koordy troche przestrzelone (pare-parenascie metrow), w efekcie czego r00t7 wyladowal w pokrzywach wysokich po czubek glowy - i po sladach widac, ze nie byl pierwszy

W tym czasie ja wypatrzylam kesza. Towarzysz moj zglosil sie do wdrapania po kesza, jednak w miedzyczasie cos zaczelo halasowac w krzakach, wiec i ja dolaczylam do niego

Okazalo sie, ze to tylko sarenka, ale tyle sie naczytalam w logach o dzikach, ze wyobraznia zadzialala :D