Ale się tam nachodziliśmy... po nocy koło północy. I wstąpił w nas duch maccartyzmu, tak, że podejrzewaliśmy o bycie keszem różne zupełnie niewinne przedmioty będące w dość albo nawet bardzo dużej odległości od kordów. (Żeńska część teamu nie przyznaje się do tego, że była objęta tą wręcz obsesją). Zainteresowali się nawet nami naprawdę bardzo życzliwi panowie policjanci i pytali, czy aby czegoś nie zgubiliśmy, bo oni to chcieliby pomóc... itd... . (a my, że tak sobie spacerujemy ... :)) No ale w końcu ... jest ...!!!! odnaleźliśmy zgubę... Dziękujemy bardzo za skrzyneczkę