Teoretycznie miał być to miły odcinek rowerfriendly. Ścieżek dużo, skrzynki blisko drogi..Teoretycznie.. Dodatkowo dokopała nam pogoda - po całonocnych deszczach chaszcze i trawa całe mokre, czyli najgorsze co możliwe dla naszych butów.. I nie tylko.. Po nastu minutach byliśmy prawie cali przemoczeni.. A ja zaczęłam keszować w kaloszach ;-)