Oj, załapałam się na pudło, cudownie
A że dzień był pokręcony i tylko rzuciłam jednym okiem na opis, to nie wrył mi się zbytnio w pamięć (w przeciwieństwie do najdurniejszego zdjęcia z szalonych czasów studenckich, które odświeżyła mi dziś kumpela. Normalnie papa do teraz mi się śmieje
) No i tak mi się śmiała i kielczyła, a ja taka uhahana, że zakręciłam się ponownie i zwiedzałam nie te schody. Po stuknięciu się w głowę i przebłysku opisu zajszłam w końcu do celu... Dobrze, że i tak nie załapałabym się na wyższe miejsce na podium, bo musiałabym znowu postukać się tu i ówdzie... Ciekawa miejscówka i keszyk przyjemny, choć schody faktycznie żyją swoim życiem. Dziękuję, skończyłam