Nie zstosowałem się do sugestii Armisa i zaatakowałem w pojedynkę. Dzień dzisiaj pechowy więc skończyło się tak, że keszynka wpadła mi do wodu i zaczęła sobie płynąc w głąb tunelu
nic tylko noga do wody i ratowanie kesza. Finał...mokry do kolana. REKO za fajny pomysł i przygodę. Pzdr.