Misja Serducho! W silnym składzie - oczywiście jak tylko wysiedliśmy z wozów to zaraz zaczęło lać i dopadł nas gzy i jakieś latające (!) kleszcze. Pole prowadzące do kesza pokonaliśmy w tempie Szewińskiej (szkoda, że nie da się inaczej niż przez uprawy) a i pilot szybko zdradził nam pozycję skrzyneczki ;)))