Ostatnia atakowana w to upalne popołudnie. Zmęczenie dawało już się we znaki, kordy każdego z nas rzuciły gdzie indziej i tak oto cztery minutki nam zeszło, aż do radosnego okrzyku "MAM!" przez naruu. W środku rzeczywiście ciut mokro, logbook jednak suchy i na spokojnie dało się wpisać. Out: GK; In: GK i MKF, który został od razu capnięty w dalszą drogę. TFTC. Pieszy maraton zakończony
Nawet nie sprawdzałam ile zostało km do najbliższego autobusu, bo bałam się, że odechce mi się iść :-P