pierwsza rowerowa wyprawa na i serduszko -Świetne maskowanie. Właściciel grilował i jak nas ujrzał - od razu przyszedł podpowiadaćByliśmy z Fiszem i pan był zdziwiony że ekipa aż z Krakowa i że nie ma piwa ze sobą. Ale kilkanaście minut póżniej soptjkkaliśmy drużynę podążającą w kierunku kesza, a że wtedy już piwo Fiszu miał i wysłał w ten kuriersko-geokeszerowy sposóbciekawe jaka była mina pana gospodarza. Sama świadomość - bezcenna.