"Q pamięci": W oczekiwaniu na małą Zosię spotkali my się (po raz ostatni pewnie w takim składzie)
No i były wspominki... jak to niektórzy wchodząc do morza złamali sobie nogę, jak to po zjedzeniu "świeżutkiej" nadmorskiej rybki zwiesili się przez barierki w celu usunięcia zbędnego balastu z organizmu... I tak przy tych nadmorskich retro-opowieściach, którym nie było końca, postanowiłam podzielić się rozterkami związanymi z taaka rybą. No i któż inny jak nie największy zapaleniec wędkarstwa jakiego znam mógł wpaść na trop? (dzięki Krzysiu i reszto składu)
Historia działa się w zeszłym tygodniu, podjęcie to już inna sprawa - pierwsza próba w weekend nieudana, potem drobne konsultacje celem potwierdzenia miejscówki, dziś bez problemu po zmianie miejsca zamieszkania keszyka złowiona na robalaaaaa
Dziękować.