Wilków tam nie widzieliśmy, ale za to misia i owszem
Miś opalał sobie brzuszek, a widownia cykała mu zdjęcia. Ciężko było podjąć skrzynęczkę, bo ruch był jak na molo w Sopocie. Do tego co chwila ktoś się zatrzymywał i nam się prezyglądał, czy aby nie mamy zamiaru przerzucić siebie i rowerów na drugą stronę... Mimo wszystko, dzięki! ;-)