Ponieważ Dags ten kesz nie dawał spokoju, ruszyliśmy najpierw na niego. Co tu się działo! Akrobacje prawie cyrkowe, pot, łzy, poświęcenie, chwile zwątpienia... (zdjęcia - bezcenne). Telefon do przyjaciela, sprawdzenie tej skrytki (no nie, nie ma!), aż w końcu Michał znalazł, wydłubał i szczęśliwie mogliśmy nareszcie wpisać się do logbookaTFTC!