Już myślałem, że jej nie ma a tu coś w ostatniej chwili zaszeleściło - głęboko i sprytnie siedziała.
Odłożona na miejsce nie powinna wypaść, ale na wszelki wypadek
dołożyłem parę kamieni, które w razie ruchów tektonicznych i wysunięcia
się kesza z pierwotnego miejsca powinny go zabezpieczyć przed sturlaniem
się do okopu. Pomysł na opis dotarcia do kesza jest fajny i oryginalny.
I łatwo daje się go znaleźć bez odtwarzania filmu na terenie poligonu.
Wystarczy przecież tylko dobrze zapamiętać te wszystkie przejścia i
zakręty.
Albo też można spróbować rozrysować sobie ścieżkę dojścia siedząc w
domu przy komputerze - w moim przypadku skuteczny okazał się ten drugi
wariant.
Dziękuję za fajny kesz.