Piknik rodzinny w przedszkolu dzieciaków sprawił, że mogliśmy podjąć kontynuację projektu dopiero po południu, ale za to w doborowym towarzystwie etna&mars'ów i Kubusia. Trochę nam przy keszu zeszło za sprawą koników. Przecież dzieci musiały głaskać, karmić, znów głaskać i znów karmić. Dzięki za keszyka w tym miejscu.