Hello, Jak tylko skrzynka się ukazała wiedziałem, że będzie wyścig. Trzy, cztery ekipy miały mniej - więcej tyle samo do punktu. A jak kesz jest prawie pod domem, to grzechem byłoby nie zawalczyć. Tak szybko dawno się nie pakowałem - ostatni raz pewnie, jak się Młody rodził
Po drodze omal nie nadziałem się na radar. Byłaby premia lotna, ale skończyło się szczęśliwie, czyli premią w skrzynce
Zostawiłem 2 GK i coina. Zabrałem Mikrokesza BR48(OP50F4). Oznacza to, że w najbliższych dniach odpalę coś na granicy. Po wszystkim usiadłem ze spokojem w aucie z zamiarem wykonania kilku telefonów. Miałem nadzieję, że ktoś się nawinie. Byłem ciekaw i nie zawiodłem się - Maras przybył góra 5 minut później
Uśmialiśmy się z siebie, bo zdrowi to chyba dzisiaj za bardzo nie byliśmy
Było fajnie. Pzdr, Wojtek