Spędziłem tu ponad pół godziny i... Nie znalazłem. I to nie przez smakoszy, a przez...misiaczki. Najpierw dwóch pieszo z gawry przyszło, ledwo poszli to Straż miejska wpadła. Po straży, będącej tu jakieś 15 min., znów pojawiły się misie z koleżanką \"suką\"...
I tym sposobem mnie zniechęcili wspólnie ;)