Podczas krótkiego keszowania w nieprzyjemną niedzielną pogodę. Jako pierwsza. Jak ja lubię chodzić na azymut
Skakałem przez rzekę,szedłem przez zarośla, bagna, pokrzywy(na szczęście miałem długie spodnie),no i na końcu trafiłem na gruzy. Drzewko szybko namierzony, miejsce,a raczej gruzy coraz bardziej sę rozsupują.