Zbobrowana w drodze na ognisko mikołakowo-cachowe. Miesce znalazałem bez problemu, przekopałem pół dzipli i skrzynki nie ma...

Już chciałem się poddać gdy mój wzrok padł na jakiegoś "śmiecia" leżącego z pół metra od drzewa - okazało się że to była skrzyneczka owinięta w reklamówkę - cała i zdrowa. Po dokonaniu tradycyjnej wymiany fantów (żołądkówka weselna za ciężarówkę Żywca) udałem się na rzeczone ognisko!