Miejsce paskudnie ruchliwe
Kiedy przyszedłem pierwszy raz było tu chyba z 7 osób. Poszedłem więc do pobliskiej kapliczki, wróciłem za ok 35 minut. Czekałem kolejne 10 aż dwóch tatusiów sobie pójdzie. W końcu uznałem, że spróbuję metodą 'na chama'. Czyli nie przejmując się innymi wygrzebałem skrzynke. I nagle za moimi plecami pojawiło się 2 kolejnych gości, a z naprzeciwka jeszcze 2 osoby, które zaczęły mnie wypytywać o mapę (którą udawałem, że czytam :)). Nie bez przygód ale ostatniecznie skrzynka zaliczona (i jej miejscówka nie spalona).