Z przystanku autobusowego praktycznie drive-in
Niby jest zakaz wkraczania na ten teren, ale jakiś starszy pan na rowerze tam jechał, więc co nam tam! Oczywiście najpierw zlokalizowaliśmy nie to miejsce z podpowiedzi, a gdy w końcu kordy doprowadziły nas na właściwe miejsce przestraszyłam się wojskowej ciężarówki
Musiałam świetnie wyglądać kryjąc kesza w rękach i nie wiedząc, gdzie się z nim podziać
Dobrze, że Michał zachował zimną krew. Dziękujemy za kesza i przybliżenie nam tej historii.