Już tu kiedyś byłem - rok temu w marcu. Na miejscu - wielki zonk, woda jeszcze zamarznięta. Przerzucałem jedynie wielki kawał lodu. Jedyną moją bronią mógłby być wtedy ciepły mocz, ale jednak pomyślałem aby tego nie robić kolejnym znalazcom. No więc kesz dojrzał, lód rozpłynął i kesz dopadnięty. Za na prawdę nietypowy pomysł na kesza - ode mnie gwiazda!