Akurat jak podjechaliśmy to dwóch panów sprzątało teren. Musieliśmy czekać 1 h aż sobie pojadą. Wyglądało to dość dziwnie. Oni patrzyli na nas a my na zegarki i na nich. Kesz podjęty. Wcale nie trzeba było łopaty. In: smyczka Out: kret Wysportowane smoczysko. W związku, że okrutnie padało smok wskoczył do samochodu i nie było mocnych żeby go wyrzucić. W nalbliższych dniach wybierze się znowu w podróż. Teraz siedzi przed kompem i się suszy. Dzięki z kesza.