Byłem na miejscu dzień wcześniej lecz kobieta z sąsiedniej restauracji miała zbyt dobry widok na miejsce ukrycia. Ale przynajmniej udało mi się dostrzec kesza kątem oka. Poranna wizyta kolejnego dnia to już była formalność, a miejsce znane z legendy i widok czystej wody warte było tych wizyt. Dziękuję i pozdrawiam założyciela oraz kolegę baloniarza który bobrował tuż po nas, jak się okazało.