Kesz zyję!
Byłem raz z Kubańczykiem w dzień, ale miejscówa tak przypałowa, że widzi Cię milion osób na raz. Samochody wyjeżdżające na rondo ciągle Cię widza jak 'grzebiesz' (ta, samochody sie patrzą...), więc zrezygnowaliśmy. Drugie podejście już w nocy - i poszło gładko ;)