Co ja się miałem z tym keszem... Miejscówka znaleziona bardzo szybko, oczywiście standardowe procedury wpisu, aha nie wpisu bo nie było już gdzie się wpisać. Cały logbook łącznie z okładkami był zasmarowany nickami znalazców. Pogmerałem w sakwie i wydobyłem nowy, świeżutki logbook, w którym to mój niuchacz był FTF'em. Pakuję manatki, wyznaczam na giepsie kurs do następnej skrzynki, gdy nagle...... Nie wiadomo kiedy, jak i skąd pojawiło się dwoje mugoli jak mi się wydawało, ale zachowywali sie dość dziwnie. Dopiero po chwili zauważyłem GPS w ręku i ukradkowe spojrzenia w kierunku kesza. Po chwili już wszystko było jasne, to
wallson i
konstancik. Tradycyjna wymiana koszulek, tfu nie koszulek a fantów i przeprowadzka geokretów z
przytułku geowędrowców do
spadachronu wallsona i na odwrót. Chwilkę pogadaliśmy i dalej w trasę. Aha, były też wpisy w own cache'ach. Dzięki za sympatyczne spotkanie i może się jeszcze kiedyś spotkamy przy jakiejś skrzyneczce.
od lewej: wallson, konstancik, rommyraf.