Była to pierwsza skrzynka, do której podeszliśmy w Kołobrzegu. Dobrze, że te tabilce były wewnątrz świątyni, bo kląłbym na głos. Napisy mało czytelne, irytujące, makabra z odczytaniem. Uratował nas tel. do przyjaciela, który wskazał miejsce poszukiwań. Wróciliśmy po skrzynkę po czterech godzinach. Sama katedra jest imponująca. Dzięki za pokazanie tego miejsca.