Uzupełniania wpisów bardzo zaległych ciąg dalszy...
Nie zliczę ile miałem podejść do tego kesza. Ile razy bym nie pojechał to zawsze coś. A od współrzędnych startowych kawałek jest. No ale tym razem wreszcie byłem ja, był pojemnik i nawet udało mi się go wypatrzeć. Uff...
Dzięki za kesza!