Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Żaba    {{found}} 41x {{not_found}} 0x {{log_note}} 21x Photo 44x Galeria  

4990245 2025-11-16 05:04 rekomendacja słabakinia (user activity12675) - Znaleziona

Ojjj tutaj było ciekawie. Wejście pierwsze do „ przedsionka” to była czysta przyjemność a później zaczęły się schody… Po upewnieniu się że, to jedyna opcja mój towarzysz zaczął badać „ zacisk”. Analiza jak się ustawić czy nogami, czy głową, gdzie dać rękę. Nie ukrywam,  najgłośniejsze co słyszałam w tym momencie to bicie mojego serca i pytanie w głowie… „ Co ja tu robię?! „ Wicia płynnie wsunął się w zacisk a ja zostałam i zaczęły się modły. Matko bosko keszersko, o Jeżu i wszyscy świeccy jak to zrobić. Podejście pierwsze! Położyłam się,wsunęłam trochę, powierciłam, nie jednak muszę wrócić i sobie pooddychać. Z za zacisku dobiegał do mnie kojący głos Wicia. Bez ponaglania, bez pośpiechu, bez kszty irytacji. Tylko słowa pełne przekonania że dam radę i mamy czas. Po chwili propozycja „ a może się rozbierz ?! „ OCZYWIŚCIE chodziło o zdjęcie kurtki i zostanie w polarze ;p i tak też zrobiłam co podziałało na moją głowę w magiczny sposób i ponownie już bez wahania wcisnęłam się w zacisk. Ufff jestem po drugiej stronie. Pojawia się fala satysfakcji która miesza się z myślą kurde jeszcze będzie raz. Ale cóż narazie ruszamy dalej, a dalej już łatwiej odblokowały się nowe skile. Euforia i ekscytacja wybiły się na pierwszy plan. Czołgamy się! Jedna studnia i druga studnia zatem teraz musi być już blisko to co nas tu przywiodło. Nagle słyszymy rechot i wiemy gdzie odnajdziemy nasz skarb. Witamy się z żabcia. Kurtuazyjne cmok! cmok! I wręczamy podarek a ona rewanżuje się nam logbookiem. Dokonujemy wpisu w pozycji leżącej. Żegnamy żabcie i ruszamy ku górze. Tyłem do pierwszej studni, chwila dla fotoreporterów przesmyk i druga studnia minięta. Pozostała już kwestia ostateczna… nasz przytulny zacisk i jesteśmy w przedsionku trochę mniej wygodnie się wstawić do dziury w tym kierunku ale się udało. Bez mrugnięcia okiem. Wszakże jak się wejdzie to i wyjść trzeba. Cali w pomarańczowej glinie odtajamy z emocji. Zdecydowanie jedna z tych skrzynek podczas których pojawia się wybuchowa mieszanka ekscytacji i lęku. Pięknie było przełamać swoje opory i przytulić zacisk który otworzył coś w głowie. Najbardziej dziękuję Wiciowi za jego spokój i wsparcie!  Bez tego pewnie bym nie dała rady. To Wit uwierzył że dam radę i dałam !!! Satysfakcja ogromna. Dziękuję za kolejne wyzwanie którym nas uraczyła autorka :)