Dosyć niefortunne keszowanie, ale spacer przyjemny i odświeżenie znajomości z autorem dzisiejszych odkryć. Tutaj, z opisu wynika, ze mogło to być coś w tym rodzaju, miny przeciwpancernej, naciskowego działania z trzema zapalnikami... ale też nie udało się znaleźć. Czas goi wojenne rany, kesza też wcięło... Nie tracę nadziei, gram dalej wojennym szlakiem 😉.