Po rowerowym keszwaniu z Lumenką miałam nadal niedosyt keszy;) tak więc pokusiłam się na jeszcze kilka przed powrotem do domu. Ten wpadł jako pierwszy szybko namierzony i złapany po przeczekaniu mugoli. Mozaikę zaś znam bardzo dobrze, bywałam w tym budynku 2x w tygodniu przez parę ładnych lat i mam stąd wiele miłych wspomnień:) dzięki za kesza!