Pierwszy etap nie ukazał się naszym oczą niestety, morale podupadły ale klimat miejsca magiczny zatem wiedzieni instynktem ruszamy śladem ucieczki Ciri… instynkt nam się wyostrza w tym nie przychylnym nam towarzystwie i nagle oczą ukazuje się czeluść a bram jej wnętrza bronią pajęczyny. Wyciągam rękę i wyciągam nasz skarb. Nie taka słaba ze mnie wiedźma jak z chrząszczem u boku przeciwstawiam się sługa króla Olch

Piątkowe wojaże po Dolnym Śląsku w towarzystwie Chrzaszcza