Log entries NIE MOGĘ TERAZ, JESTEM NA OPENERZE! ALE TO TY DZWONIŁEŚ!
5x
0x
3x
1x Gallery
2025-07-05 16:29
JArosław.
(
748)
- Found it
Spontaniczny kesz i spontanicznie stanie się on dla mnie swoistym pamiętnikiem. To mój drugi raz na tym festiwalu. Rok temu byłem tylko z JAśkiem i wtedy zakochałem się w tym wydarzeniu. W tym roku wybraliśmy się większą ekipą i tak jak się spodziewałem - Open'er jest stworzony do przeżywania w większej grupie.
To daje ogromną przestrzeń do wielu interakcji. Do przeżyć muzycznych w różnym towarzystwie, do komentarzy na bieżąco, do żartów, małych radości, gestów (czasem “fucków”), wspólnego czekania w kolejkach, do narzekania na silny wiatr. I te wszystkie interakcje zbliżają i budują wspomnienia.
Open'er to nie tylko muzyka. Do niej odniosę się w osobnym komentarzu, bo na ten temat mogę długo. Open'er to także mycie zębów szczoteczką Oral-B za 1400 złotych. Rzucanie się w basen kulek na statku piratów Old Spice. Kręcenie kołem fortuny, żeby wygrać pomadkę Nivei. Przebieranie się w suknie ślubne by odtworzyć ulubione sceny z kultowych “Przyjaciół”. Robienie sobie keszerskich tatuaży. Skanowanie sobie twarzy na ksero (zresztą nie tylko twarzy, ale co się wydarzyło w Vegas, zostaje w Vegas 😅). Śpiewanie kosmicznej piosenki do mikrofonu RadiaZet (łajzy do tej pory nam nie wysłali naszego performance'u). Granie w 1 z 10 w temacie cyberbezpieczeństwa w wojskowym namiocie (JAsiek. nie miał sobie równych). Kitranie wygranego bidonu na terenie festiwalu, żeby użyć go kolejnego dnia. Strzelanie z laserowej broni sportowej. Zwiedzanie wojskowych maszyn i wiele innych.
Open'er to dla mnie i Maleski także sikanie przy każdej możliwej okazji, bo a co jeśli zachcę mi się w trakcie koncertu? Nie wspominam już o głodzie, który dopada mnie co 2h 😅 Żałujcie, że nie spróbowaliście banana w czekoladzie. Pychota! 🍌
Kibelki prima sort. Papier WC Tron, spłuczka, mydło, woda. Za rok liczę jeszcze na odświeżacz powietrza o zapachu bryzy morskiej. Do tego zero kolejek. Jedzonko też w spoko cenach. W granicach 40 złotych food trackowe dania. Ale w chłodne noce dobrze nam też robiła herbatka z rozmarynem i jakimś syropem (różanym?). To był sztos.
Cieszę się, że mogłem zarekomendować jakieś koncerty. Uwielbiam, kiedy dzięki mnie ktoś odkrywa coś nowego w muzyce. Sam uwielbiam odkrywać i uwielbiam widzieć, jak ktoś przeżywa koncert, albo dobrze się bawi. JAśka w muzycznym transie to widziałem wiele razy, ale nóżka chodziła nawet u Maleski, i to nie raz. Aga Smerfetka natomiast, zaskoczyła mnie towarzystwem na Doechii. Z Gią rzeczywiście wielokrotnie nadawaliśmy na tych samych muzycznych falach, a Ola zachwycała się polskimi artystkami (np. Bambi 😄).
Wspominać będę także nasz czas w Rumi (tak, podobno Rumi, a nie Rumii i nikt nie wie czemu). Wspólne śniadania, żarciki, keszowanie po okolicy (forfiter, łapanie zasięgu JAśka, cmentarna sesja zdjęciowa, odtworzenie sceny szturmowca z Gwiezdnych Wojen przez JAśka).
Wspaniały i niezapomniany czas. Chcę to powtórzyć za rok. Może być tylko lepiej!
Dziękuję!