Trochę gieps mi szalał na tych skałach, poza tym na mapie UMP maiłam jakoś inaczej zaznaczoną ścieżkę, niż biegła w rzeczywistosci, więc gnaliśmy w sumie na azymut, ryzykując połamanie nóg, ale co tam. Mój kosturek mnie ratował, no i pewne doswiadczenie, od dziecka zawsze właziłam am gdzie nie wolno
Po drodze spotykaliśmy kolegę z grupy, który szukał znaków solarnych potrzebnych mu do odznaki PTTK oraz drugiego kolegę fociarza. Trudno utrzymać w ryzach 14 osób. W międzyczasie zgubiła się grupie pewna parka, ale po drodze znów się znaleźliśmy :)