Majówkowy wypad na openowe spotkanie i niemieckie betony i polskie urbexy.
Resztki skrzynki najpierw znalazłem a potem resztę. Złożyłem do kupy wszystko.
W drodze do skrzynki drogę zastąpił mi dzik. I to nie byle jako, bo w pasy i mały. Łaził to tu to tam i czegoś szukał. Mnie totalnie ignorował, ale ja jego nie. Nie miałem ochoty na sparing z jego starą. Ciężko było go ominąć, a raz czy dwa truchtał w moim kierunku. W końcu zaryzykowałem i przeszedłem, a tam znów coś w krzakach szeleści. Raz na wozie, a tym razem w radiowozie. Najgłupsza śmierć na urbexie. Jeszcze do niego nie wlazłem, a już nie żyję rozdeptany przez dziką świnię. Coś próbowałem zrobić, ale bez skutecznie. Szelest wytoczył się na drogę i... okazało się że to dwa małe borsuki. Też nieśpiesznie zwiedzały świat, ale za to jak wiatr zmienił kierunek i poczuły zapach to wróciły w krzaki i poszły w stronę dzika skrajem zarośli. Takie przygody miałem, a do skrzynki jeszcze 300m.
Sam obiekt znam już z poprzedniej wizyty. Wybebeszony rozbi dalej wrażenie. Resztki kabli, które kiedyś tu opalali dalej tu leżą i śmierdzą. Złomu już nie za wiele zostało.
Dzięki za ponowne zaproszenie w to miejsce i za skrzynkę.
Muszę w końcu kupić ten gaz...
Między Keszami - first and the best OC/GC podcast in Poland.