2008-09-19 00:00
tATO
(4035)
- Znaleziona
#244 t<br />
To była jedna z najzabawniejszych historii w skrzynkowych dokonaniach artystycznych. A było to tak: jadąc wśród nocnej ciszy do Krakowa pomyślałem, żeby wstąpić na tą skrzynkę. Podjechałem pod zamek, który wygląda pięknie, ale i jakoś tak strasznie w nocy. Jest co prawda mocno doświetlony, ale skoro jest Twierdzą Krogulców to znaczy, że jest straszny i basta. <br />
Wysiadłem z samochodu w pewnej odległości, wychodzę, a tu słyszę takie głośne sapanie. Pierwsze skojarzenie: wielki pies. Szybki powrót do samochodu. No ale dumam dalej: gdyby to był pies to albo zacząłby szczekać albo przynajmniej podbiegłby do samochodu. Ani jedno, ani drugie = nie pies.<br />
No ale jak nie pies to co. No to wychodzę ponownie, żeby sprawdzić. Sapanie straszne. Kurczę, to są może te krogulce. Bo w końcu skąd mam wiedzieć, czy krogulce sapią, czy nie. No ok. idę powolutku. Ale kolejna myśl: to może jakis żul, co to się zaraz przebudzi i zaraz mnie jakąś brehą bez łeb i tyle będzie. No i znowu myślę o powrocie. Ale jednak powolutku, powolutku doczłapałem do budynku zamku/szkoły. Póżniej boczkiem, boczkiem, trochę wbrew wskazaniom GPS, ale zgodnie z opisami. No i skrzynkę zaliczyłem. Bez paniki, ale szybko do samochodu (no może trochę przesadzam, bo jeszcze jakieś zdjęcie zrobilem tablicy informacyjnej, żeby w domu poczytać co zwiedziłem). <br />
Teraz myślę, że to po prostu chrapał jeden z mieszkańców twierdzy. Ale może to te krogulce?....<br />
Ode mnie: +2<br />