Co ja się miałem z tym keszem
. Samo znalezienie kesza nie nastręczyło większych problemów, aczkolwiek musiałem zachować ostrożność ze względu na dwie starsze pani i ich czworonożne pociechy ochoczo hasające w pobliżu tytułowej roslinki. W trakcie dokonywania wpisu na horyzoncie pojawili sie dwaj mugole, którzy z dyżym zaciekawieniem oglądali ten pomnik przyrody. Także i moje działania mysiałem skoncentrować na tymże zjawisku przyrody soczyście je fotografując z każdej strony. Niestety panowie kontenplowali a mi się nie chciało czekać. Dodatkowo pjawili się panowie z oczyszczania miasta i zabrali się za zgrabianie opadłych liści i ich załadunek na ciężarówkę. Tak więc zabrałem kesz do kieszeni i oddaliłem się w kolejne miejsca dziesiejszej wyprawy. Po odnalezienie jeszcze 4 okolicznych keszy odstawiłem maleństwo na swoje miejsce. Tym razem mugoli mogących zakłócić spokój kesza nie było.