Nie pierwszy raz ja, ale moi towarzysze jak najbardziej. I jak zawsze wiele radosci. Zarówno z samych obiektów jak i ich genialnego na Kepie polozenia. Wesolo tez bylo na trójce, gdy po mokrej glinie prawie zjezdzalismy w dól, jak równiez chodzac po samym bunkrze, gdy co niektórym bledniki sie poprzestawialy. Znalezienie finalu troche nam zajelo, ale w koncu trafiona
Odwiedzona podczas niedzielnego nadmorskiego spaceru w skladzie slasko-warszawsko-gdanskim, czyli razem z Nannette i Czarkowatym. Dzieki za kesza :)