Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Log entries Przeklęty rywal Don Kichota    {{found}} 21x {{not_found}} 1x {{log_note}} 2x Photo 6x Gallery  

4747877 2025-03-05 14:26 Vamos (user activity1303) - Didn't find it

Niestety kilka minut poszukiwań spełzło na niczym... Ale zacznijmy od początku, bo nie ukrywam, że obiekt był jednym z głównych punktów dzisiejszego wyjazdu. Obecnie pola są łyse i wszystko widać jak na dłoni, a niedaleko stało kilku panów z maszynami po robocie na polu. Dalej zaskoczyła tabliczka "DO WIATRAKA" czyli widać, że jest on tutaj atrakcją turystyczną. Następnie niesamowicie równą drogą już pod sam wiatrak, choć sama droga wąska, bo przeorane jest po dwóch stronach. Niestety świeży płot stanął przede mną. Kładę rower i formalnie trzeba obejść. Druga strona podobnie, a tu nagle od tyłu miejsce zapewne na nie wstawioną jeszcze bramę - czyli próbujemy. Podobnie jak poprzednicy zdziwiłem się, że drzwi metalowe dalej są zamykane jedynie na spust, jest dobrze. Wchodząc zaniepokoił mnie motor który dziwnie stanął na początku drogi do wiatraka, a ja niestety zapomniałem o zabraniu roweru, w mniej widoczne miejsce. Trudno, wchodzę i stwierdzam, że od środka konstrukcja wydaje się bardzo stabilna. Nie drga nawet przy dzisiaj dosyć mocnym wietrze. Wchodzę oczywiście na platformę, ale szukając z każdej strony nie znalazłem ani śladu po skrzynce. Czyli jest to maleństwo albo głębiej ukryte albo już nie ma. To teraz czas na wejście, przecież taki był plan. Jednak patrząc do góry i pokonując parę stopni stwierdziłem, że moje ręce są słabe, a łydka kontuzjowana. Dodając pochylenie i brak osłony musiałem skapitulować, niestety. W dodatku presja czasu i zostawiony rower przypieczętowały mój los. Trudno, może innym razem, ale wiem, że ten może nie nastąpić, choć pewnie wybiorę się w te rejony z lepszym przygotowaniem. Jednak obawiam, się, że brama może zostać do tego czasu wstawiona. Przy powrocie wyjrzałem przez wlot na dolnej przestrzeni i ten gościu podjechał motorem pod mój rower. Pospiesznie udałem się w to miejsce, gościu się ulotnił, a w drodze powrotnej porobił koleiny, och jak ja nie nawidzę motocyklistów. Zatem Vamos i w drogę!