Nie znam wszystkich dzieł Poświatowskiej, więc wycieczka jej tropem była dla mnie nie tylko zbieraniem keszy ale i lekcją dobrej liryki. Ot wiersz z listingu. Rewelacyjny! Zakrawa o lekką schizofrenię

Ale o keszu miałam pisać. Najpierw rzucił nam się w oczy pomnik Piotra Machalicy. Potem zawitaliśmy na współrzędne. Jak tu ciasno wszędzie, nigdy w życiu nie byłam jeszcze na tak zapchanym cmentarzu. Mieliśmy z ajmdebestem małą zaćmę i pewnie do wieczora byśmy tam krążyli gdyby nie pomoc gury. Potem trzeba było jeszcze założyć, że skoro kesz powstał w 2015 roku to raczej nie liczymy wszystkich cyfr z drugiego pomnika i bingo. Mamy kordy. Jakby pasują. Na miejscu znaleźliśmy pięknie zamaskowanego kesza. Dziękuję.