Już było praktycznie ciemno ale już jak dobry ogar myśliwski intuicyjnie szedłem po kesza.
Nie wiedzieć czemu leżał na wierzchu.
Może jakiś zwierzak stwierdził że mu przeszkadza.
To był nasz piąty, ostatni keszyk tego dnia.
Sporo łażenia i dobrej zabawy na to popołudnie.
Dziękujemy i pozdrawiamy.