Rowerowo w deszczową listopadową niedzielę. Do Kesza podróżowałem między Łabuniem Wielkim a Małym (jest trochę pod górkę). Przed miejscowością skręciłem w leśną drogę a ostatnie 150m piechotą. Jak to w lesie kordy latały dlatego nieoceniony okazał się fotospojler.