W ogóle nam nie przeszkadzało, że jako ostatni tego dnia postanowiliśmy odwiedzić zamek, którego nie ma. Chłodny, jesienny wieczór. Najpierw podróż doliną, źródełko i dość wymagające podejście na przełęcz.
Było już ciemno. Na szczęście magiczny przewód USB norbiniarka wskazywał drogę! Stanęliśmy w miejscu z którego rozpościerał się widok na rozświetloną dolinę! Pięknie!!!
Taki nocny spacer w nieznane był idealnym preludium przed zakończeniem przy serku, czeskim piwie i kofoli, w karczmie już w miasteczku. A przeżyliśmy to wszystko w pełnym składzie chrząszczy i towarzystwie przyjaciół. Gwiazda bezapelacyjnie.
Dziękujemy
Obrazki do tego wpisu:Tajemniczy kabel przewodnika! A tak kiedyś wyglądał zamek.