Kesz znaleziony wyjątkowo sprawnie, jak na krzaczaste maskowanie. Jedyną przeszkodą było zwierzę bez nóg, popularnie nazywane wążem, które wygrzewało się na gałęzi. Po odgonieniu kijem już było łatwiutko. Miejsce, smutne i gdyby nie piękna słoneczna pogoda, napewno ponure... Dobrze, ze ktoś dba o historię i kultywuje tradycje spotkan. Dzięki za kesza i pokazanie miejsca.