Nadprogramowy maraton keszerski z ciągle zmieniającym się planem, pogodą i środkiem transportu.
Ostatnia na dziś co nie oznacza, że to był koniec zwiedzania.
Tutaj był zonk, bo wejście było zadrutowane od środka. Zabrałem się za rozplątywanie przeszkody, a Arty poszli dalej szukać alternatywy. Usłyszałem kroki za sobą i już myślałem, że to ochrona, a to byli młodsi eksploratorzy. Przyszli posprzątać sterownię i otworzyć wejścia xD Pokręciłem się trochę w środku czekając ta druga ekipa sobie pójdzie, a jeden z nich wszedł na krzesło i wyciąga skrzynkę

Ogólnie to nie chcieli podać nicków, ale dali się wpisać i chyba skrzynkę zostawili w spokoju po tyn jak ją odłożyłem. Jako że strasznie hałasowali to szybko się od nich odłączyliśmy. Tak samo jak jakiś profesjonalny fotograf, który również się wziął nie wiadomo skąd

Poczułem się jak na wycieczce na oficjalnym Mru w zeszłym roku.
Miejsce pomimo dewastacji dalej robi wrażenie. Skojarzenia też. Not bad not terrible

Szkoda, że zaraz go nie będzie.
Tego dnia spotkaliśmy jeszcze innego eksploratora. Konktmretniej to on spotkał Artów jak czekali na mnie jak właziłem na dach. Podobno bywał tu od dawna i opowiedział nam to i owo.
Między Keszami - first and the best OC/GC podcast in Poland.