Na trasie wielokilometrowego spaceru musiała się znaleźć i ta latarnia. Niestety nie można wejść na nią z pieskiem (a są takie gdzie sie da!), więc tylko popodziwiałam ją z dołu i poszłam szukać kesza. Zrobiłam wszystko zgodnie z instrukcją i już po chwili wpisywałam się do logbooka. Jakoś tutaj wyszło słońce i ruszyłam dalej. Dzięki!