Pierwszy mail ze zdjęciami poszedł, bagatela, prawie 10 lat temu

do kesza miałyśmy potem ze dwa podejścia, ale jakoś nam to nie wyszło. Potem przez parę lat nie było znalezień i jakoś spisałam go na straty... aż nareszcie się przeobraził i przeniósł w bardzo dogodną dla mnie okolicę

no więc w tym pięknym dniu ustawowo wolnym, po krótkim acz intensywnym spacerze i przedarciu się przez krzaczory, po równych 3463 dniach od maila ze zdjęciami loguję znalezienie

TFTC!