shchenka, bój się Boga... Las to żywioł rowerzystów. Osobiście dostaję szału, jak mam kilka kilometrów asfaltem przejechać. Poza tym prawda jest taka, że ięcej syfu potrafią narobić niedzielni spacerowicze, niż rowerzyści z prawdziwego zdarzenia. A że czasem ktoś na skrzynce siedzi... Cóż, taki nasz "zawód".