Myślałam, że, jeśli podejmę skrzynkę w marszu, wchodząc na podwórko, to będę udawać zwykłego, niekeszującego turystę. Nic bardziej mylnego, ochroniarz mnie pogonił, gdy zrobiłam zdjęcie gołębiom. A potem trzeba było jeszcze odłożyć skrzynkę na miejsce. Mam nadzieję, że nie zginęła.